Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Szampony Catzy pomocne w walce z LZS ?

Kochani z gory was przepraszam za brak polskich znakow. Moj komputer ma jakis mam nadzieje tylko chwilowy problem i nie moge zainstalowac na nim polskiego jezyka i przez to nie mam polskich znakow niestety :/  Jakis czas temu dzieki uprzejmosci Pani Izaebli otrzymalam do testowania dwa szampony firmy Catzy. Prawde mowiac kiedys zastanawialam sie nad ich kupnem ale moja skora od dluzszego czasu zle reaguje na szampony z sls i zwyczajnie zrezygnowalam z zakupu. Nadazyla sie jednak okazja zeby je przetestowac za co bardzo serdecznie dziekuje Pani Izabeli. Szampony przyszly do mnie zapakowane w karton w zielono-czrwonym kolorze  adekwatnie do kolorow szamponow firmy Catzy. Oba szampony sa produktami przeznaczonymi do wlosow z lupiezem, zielony z dodatkiem ziol na lupiez lojotokowy, czerwony natomiast (moim zdaniem nieco delikatniejszy) do zwyklego lupiezu. Waznym skladnikiem kazdego z szamponow jest pirytonianem cynku. Ja juz kiedys probowalam produktu z cynkiem i bylam ba

Isana Almond Dream oraz Mademoiselle Raspberry.


Nie wiem czy już wspominałam ale uwielbiam kremy do rąk, smaruje się nimi kilka razy w ciągu dnia, głównie dlatego ze często skóra moich dłoni jest sucha, ale również dlatego że lubię otaczać się ładnymi zapachami.
Jestem całkowitym zapachowcem, dla mnie krem musi nie tylko nawilżać ale również pięknie pachnieć żeby dodatkowo mógł umilić mój dzień :)
 Lubię mieć przynajmniej dwa kremy do rąk jeden na lato głownie owocowy, i jeden na zimę waniliowy, orzeszkowy czy korzenny.

I tak oto w moje łapki wpadły kremy marki Isana, tanie i jak się okazuje działające produkty. Ja bardzo lubię markę Isana i chętnie sięgam po ich kosmetyki ze względu na cenę ale również na dobre działanie przy tak niskiej cenie.

Obecnie jestem posiadaczką dwóch wersji kremów marki Isana jeden zakupiony latem malinowy Mademoiselle Raspberry (jak widać na zdjęciu już niewiele go zostało), oraz migdałowy na który polowałam kilka miesięcy i ostatecznie upolowałam go niedawno Almond Dream.



Krem malinowy stosowałam prawie całe lato na zmianę z kremem firmy Cztery Pory Roku ale o tym w innym poście będzie. Malinowy krem ma piękną szatę graficzną, ładny różowy kolor i śliczny zapach świeżych malin. Jest delikatny i moim zdaniem zdecydowanie jest to letni kosmetyk.  Ogromnym plusem jest fakt że opakowanie jest przeźroczyste, co z jednej strony daje mu fajny wygląd, a z drugiej jest bardzo praktyczny bo wiemy jakie jest zużycie kremu. Krem fajnie lekko nawilżał i pozostawiał bardzo przyjemny owocowy zapach.

Poniżej zdjęcie składu i opisu.



A teraz czas na moją zimową perełkę. Uwielbiam zimą mieć kremy o zapachach karmelu, wanilii itp ale strasznie ciężko jest takie odnaleźć, a czasem jak już pachnie tak jak bym chciała to nie do końca działa. Upolowałam jednak w końcu krem migdałowy z Isany, powąchałam go i wiedziałam już że wraca ze mną do domu. Krem jest zdecydowanie bardziej skoncentrowany niż wersja malinowa, i wystarczy dać go naprawdę kropelkę żeby dobrze nawilżył dłonie, myślę że dzięki temu starczy na o wiele dłużej. Pachnie pięknie, słodkawo lekko migdałowo, zapach bardzo przyjemnie otula. Plusem tego kremu jest to że jest on również maseczką dlatego jest zdecydowanie mocniejszy i dla zwykłego odżywienia wystarcza niewielka ilość.
W formie maseczki nakładamy grubszą warstwę na dłonie i pozostawiamy na 30 min, najlepiej użyć do tego rękawiczek dzięki czemu krem szybciej się wchłonie a my nie musimy siedzieć w bezruchu.



Jedyny minus tego kremu to fakt że niestety nie ma przeźroczystego opakowania jak wersja malinowa, ale za to ma równie ładną szatę graficzną :) 

Poniżęj skład i opis:




Za oba kremy zapłaciłam coś koło 10zł, i zdecydowanie mogę powiedzieć że za cenę niecałych 5zł warto kupić każdy z tych kremów. Jeszcze nie spotkałam nic lepszego nawet z wyższej półki cenowej. Jestem pewna że oba kremy znowu pojawią się w mojej kosmetyczce, na ten moment zdecydowanie skradły moje serce.



Serdecznie polecam wypróbowanie obu. Ja już jestem ich ogromną fanką :)

Komentarze

  1. Isana często u mnie gości ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo tanio zapłaciłaś, lumpeksy wracają w łaskę to i takie tanie kremy mają wzięcie jak widać. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. oj tak firma jest mi baaardzo znana i bardzo ją lubię :) Służą mojej skorze i zawsze polecam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Isana,ma dość dużo dobrych jakościowo produktów ;) ale jeszcze tych kremików nie próbowałam więc fajnie, że można poczytać opinie aby się skusić na nie ;) dodałam do listy zakupów więc będzie w sam raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio coraz bardziej przekonuję do jakości tych "niskopółkoych" kosmetyków, zwłaszcza, że ich składy to zupełnie inna bajka niż innych, znanych marek... Od pewnego czasu liczą się dla mnie tylko składy i działanie, opakowanie i firma... Cóż :)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie nie ma dnia zebym sobie rak nie wysmarowala. To chyba jest juz jak uzaleznienie. Ogolnie kremy robie sama ale czasem gdy brak mi czasu to siegam tez po te z drogerii. Przy takiej okazji sprobuje ten z Isany. Swietna opinia o dobra cena. No nic wiecej nie trzeba 😉

    OdpowiedzUsuń
  7. oj dawno nie miałam podobnego gagatka:) teraz używam kremów z delii

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam kiedyś krem do rąk od Isany, inny, aloesowy może (to było kilka lat temu) i szału nie było... nie wiem czy tym dam szansę, choć dobrze u Ciebie wypadły:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty